No ja z rana zawitałem i widziałem te zmęczone twarze
Szybka zbiórka i pojechali na Słowację nad jakieś tam bajorko
Po schłodzeniu procesora szybka kanapka gdzie ogórek był cięty w szczególny sposób
i pasztet, który może stać nawet całą dyskotekę
Ekipa zamuliła i zamiast zwiedzać tamę i parasolki postanowiła wrócić. No i tu się qrde muszę nad sobą mocno zastanowić... Dorwał mnie Basiek i zostałem plecakiem na własnym moto
Mało zawału nie dostałem bo ta kruszynka miała udźwignąć moto 200 kg i mnie pi x drzwi 100 kg
a że to Słowacja to wiadomo zamulanie na całego więc czemu nie. Nagle wyczuwam niepokój w głosie drivera - Serpentyny
No i masz srałem po twobrothers-ach aż minęliśmy ostatni zakręt
Aj wróć, zapomniałem dodać parę wesołych akcji z nad wody
3 forumowe dziewczynki postanowiły mnie topić, jedna zgubiła cyckonosz
, druga pomyliła nogi i łapała tą zdepilowaną
, trzecia była niczym Tytanik i kursowała z rąk do rąk czasem coś łykając po drodze
Ale to wszystko było nic w porównaniu z "foczką" na desce windsurfingowej gdzie oczarowała nas blaskiem swoich ud porażając nasz system samozachowawczy
widok miażdżył suty...
No to wracamy na szosę gdzie moje 4 litery wyraźnie czuły dyskomfort tylnego siedziska. Basiek niczym Goliat walczył z każdym moim najmniejszym ruchem palca u nogi
W końcu Cisna. Szybka przerwa i jedziemy do Terki na pstrąga. Totalny gorąc pod namiotem nie zachęcał do rybki ale jakoś to przetrwałem. Koniecznie moczenie w Solinie i lądujemy na "patelni". Tutaj chłopcy poszli zrobić szybki rekonesans gdzie motywem przewodnim były "foczki"
Nad wodą koleś miał takie dmuchane kule gdzie się włazi do środka. Ares oczywiście zapodał tekst: "Taką kule masz na 15 min a w pierwszej puszczasz bąka... ciekawe"
W między czasie Gravis poszedł po zapiekankę i wrócił z hotdogiem gdzie podsłuchał rozmowę synka z mamą : "Mamo kupisz mi któryś z tych motorów oprócz tej Aprilli..."
( Aresowy skuter) młody wie co dobre
I tak oto wracamy do domków. Nagle w Lesku Stanley jak nie poszedł, wywija między puchami a za górką misie. Lizaczek i Stanley się spowiada. Zjeżdżamy uliczkę dalej obserwując całą sytuację. Pan misiek zatrzymuje drugie moto i reszta ekipy co z nim jechała dołączyła do naszego grona
Na szczęście skończyło się na pouczeniu
Po drodze parę razy nam migali puchami co nas uchroniło przed mandatem
oj te weekendy to teraz zgroza można szybko zarobić punkty. Dotarliśmy do Rzeszowa tutaj LwG i każdy rozjechał się w swoją stronę. Dzięki wszystkim za wypad było wesoło jak zawsze