P2K - Forum Motocyklistów
http://www.podkarpackie2oo.pl/

30.07-01.08 MOTO BIKE WEEK Dołżyca
http://www.podkarpackie2oo.pl/viewtopic.php?f=1&t=195
Strona 4 z 5

Autor:  Macieksoko [ 30 lip 2010 02:19 ]
Tytuł: 

No to ja śmigam przez Solinę w takim razie.

Autor:  Ciemka [ 30 lip 2010 11:47 ]
Tytuł: 

W takim razie my też przez Solnę. :)

Do zobaczenia na miejscu.

Autor:  Voytek [ 01 sie 2010 01:48 ]
Tytuł: 

No i po zlocie:D było zajebiście:D

Autor:  robson [ 01 sie 2010 02:07 ]
Tytuł: 

ja byłem kilka godzin :) ale też było zajebiście

Autor:  Ciemka [ 01 sie 2010 02:15 ]
Tytuł: 

Si, si, było fajniutko.
Miło było Was spotkać a co niektórych dopiero poznać. :)

Ma ktoś zdjęciucha? Podzielcie się. :D

Autor:  Wiatr w Polu [ 01 sie 2010 04:18 ]
Tytuł: 

Wyjechałem sam. Drag spokojnie łykał kilometry, aż nagle, bez ostrzeżenia zrobił brrrrrrr… Wszystko zgasło i umilkło – nie ma prądu. Wypchnąłem bydlę w bezpieczne miejsce i zacząłem rozkręcać. Zatrzymał się kolega z Rzeszowa (też dragiem). Niewiele się znał, ale oferował pomoc i dobre chęci. Znalazłem spalony bezpiecznik. Zapiąłem zapasowy i zaraz się sfajczył. Kolega pojechał po bezpieczniki, a ja szukałem zwarcia. „Telefon do przyjaciela” – szukać zwarcia między stycznikiem rozrusznika, a stacyjką, Elektryczny Artur za godzinę wyjeżdża z Przemyśla na zlot, to pomoże. Nic nie znalazłem, rozkręcam dalej. Motocykle mijają mnie jeden za drugim. Jeden zawrócił – młodzi ludzie z okolic Sanoka. Też nic nie znaleźli, ale ponieważ mam dużo czekania, uraczyli mnie piwem. Wrócił kolega z bezpiecznikami. Szkoda zakładać, bo wszystko pali. Po jakimś czasie nadjeżdża ekipa z forum „podkarpackie 2 kółka” – zatrzymują się całym „stadem” – szukamy, radzimy, nic nie znajdujemy. Pod pretekstem studzenia silników dotrzymują mi towarzystwa przez blisko 2 godziny. Dojeżdża kolejna ekipa, zatrzymują się, w bocznym wózku skrzynka piwa i… człowiek, który naprawia motocykle. Szybko identyfikuje felerny kabel, robi „obejście” stacyjki i drag ożywa. Trzeba tylko zewrzeć wystawione na zewnątrz kable i prądy są. Jak już wszystko jest skręcone, dojeżdżają Skorpiony z Elektrycznym Arturem. Jest piwo, ze 20 motocykli, możemy robić zlot na miejscu Ruszamy jednak dalej, w dragu wszystko gra i buczy, tylko światła świrują – raz są, raz ich nie ma. O zmierzchu rozbijamy namioty i impreza… Sporo znajomych, a w sobotę dojeżdża jeszcze więcej. Mysza z Kociątkiem i Jagodą (sic!), Bosy z Natalią, na chwilę zajrzał Red z Gosią (tu był ich pierwszy wspólny zlot, nawet spali w moim namiocie ), Turysta, Marek, Paweł, Ćma, Robson, Zenek, Łukasz, Macieksoko, Wojtek, nawet Grochu z Marchewką i z dzieciątkiem…. Wszystkich nie wymienię. Świętujemy zaręczyny pary, która dwa lata temu poznała się właśnie na tym zlocie (innej niż Red i Gosia). Zjechała też Twierdza na chwilę. Oblukałem nowy motocykl Deda – ładna sztuka. Bawimy się przez całą sobotę i noc. Artur z Humnisk nawiózł MZ-ką drewna, palimy ogień, śmiejemy się, wygłupiamy, czas szybko leci…
Czasem zastanawiam się, co sprawia, że w sezonie prawie co tydzień rozbijam gdzieś namiot. Może to, że zawsze jest inaczej, nigdy nie wiadomo co się zdarzy, ale wiadomo, że będzie fajnie. Może doświadczenie pewnej wspólnoty, a także solidarności i bezinteresownej pomocy w sytuacjach trudnych – sam nie wiem, muszę jeszcze nad tym pomyśleć
Organizacja zlotu taka sobie. Zaplecze sanitarne pod psem. Niestety organizatorzy na czas zlotu przejęli knajpę (sama knajpa dużo straciła ze swojego dawnego uroku). Dlaczego niestety? Bo nie można tam już dostać pierogów, placków po bieszczadzku, żurku, jajecznicy. Właściwie nic poza kawą, herbatą i piwem. Chodziło chyba o kasę. Żeby ludzie nie jedli w knajpie, tylko żeby kupowali to co jest na zlocie: kiełbasa, karkówka, grochówka… Szkoda, choć rozumiem motywy. Rano palę draga, ale światła świrują nadal. Co gorsze palą się pozostałe bezpieczniki. Wymiana nic nie daje. Nie ma świateł, kierunków, stopu, sygnału – niczego. Tylko silnik pracuje równym rytmem i to jest najważniejsze. Paweł mnie ubezpiecza z tyłu, ja wyprzedzam bardzo ostrożnie, ale nie muszę się za to martwić o ograniczenia prędkości, przecież nie mam prędkościomierza… Ważne, że bezpiecznie docieramy do domu. Za tydzień pewnie znowu rozbiję namiot. W Nadolanach, a może w Bałtowie?

Raz jeszcze dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli. Lewa w górę i do następnego spotkania.

Autor:  Regis [ 01 sie 2010 04:50 ]
Tytuł: 

Ja tam się rozpisywać nie będę :P
Byliśmy od piątku, do niedzieli.... i bylo zaje***
Fakt, do jedzenia byly tylko sprawy grillowe... no i piwo...
A co do ekipy z wiatrem naprawiającym draga... to mijaliśmy ich, ale nikt nam nie machal, to nie stawaliśmy...

Autor:  Wiatr w Polu [ 01 sie 2010 04:55 ]
Tytuł: 

Nie machałem, bo jak by sie wszyscy zatrzymali (bo i pewnie by sie zatrzymali) to zlot by sie przeniósł na prywatny podjazd 15 km od Dołżycy :)

Autor:  Badyl [ 01 sie 2010 04:58 ]
Tytuł: 

szorsz02 pisze:
Badyl to już przykręciliście koła??


ha ha ha !! :D wery śmieszne heheh

nasz wóz jest nie do zaje..nia :D

Szoda ze w sobote bylem tylko do 13 ;/ eee

no nic

pozdro

Autor:  arturzhumnisk [ 01 sie 2010 05:42 ]
Tytuł: 

nooo najlepszy zlot :D :D hehehe jak dla mnie przynajmniej sie dało wyspać kapele takie jak lubię no i gorąca rozbierana panienka :D hahaha :) było wypaśnie oprócz niedzieli bo musiałem się szwendać 10 km. po lesie w paryjach :/ ehh :D ale fajnie było foty później zapodam :) i filmiki które najbardziej mi sie podobały :D hehe

Autor:  Macieksoko [ 01 sie 2010 07:39 ]
Tytuł: 

Dzięki wszystkim za miłą atmosferę! Badyl dzięki za pozdrowienia ze sceny :) Jutro wrzucę zdjęcia! :)

Autor:  QC [ 01 sie 2010 09:56 ]
Tytuł: 

dobra dałem rade jeszcze wrzucić pare fotek, :arrow: klik idę dalej odpoczywać narka

Autor:  Macieksoko [ 01 sie 2010 11:27 ]
Tytuł: 

Zdjęcia - http://picasaweb.google.pl/110708217596 ... eekDoZyca#

Wszystkie zdjęcia są także zebrane w pierwszym poście.

Autor:  Dziadzio_Rommel [ 01 sie 2010 11:35 ]
Tytuł: 

Obrazek

kolega leje żywca do baku?? :D Czyż to nie Wiater?? :)

Obrazek

To nie czasem ten rzeszowski Spyder??

Autor:  Macieksoko [ 01 sie 2010 11:37 ]
Tytuł: 

Awaria w trasie - fortepian odmówił jeżdżenia. Całe szczęście z pomocą nadciągnął Jasiek swoją jaskółką i udało się dotrzeć na zlot :) Zresztą Wiatr napisał relację kilka postów niżej :)


Wiatr zapomniałeś jeszcze napisać o wyjeździe do Dołżyckiego mechanika w celu ładowania akumulatora :P

Strona 4 z 5 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/