Heheheeh. Dziewczyny super (Twojej żony nie wyłączając). Było superowo. Już to kiedyś pisałem - choćby zlot był na gołych skałach - liczy się, z kim jedziesz
Najpierw zwiedzanie fortów z przewodnikiem. Mieszkam blisko, ale mieszkać, a znać to nie to samo. Fort w Siedliskach powala. A wiedzieliście, że most kolejowy w Przemyślu projektował Eiffel? Tak, ten od Wieży Eiffla w Paryżu. Ja nie wiedziałem.
Rozbiliśmy namioty (miejscówa fajna), ławeczki, ognisko, świeczki i dłuuugie nocne motocyklistów rozmowy. Aż do białego rana. Nie opowiem Wam wszystkiego. Dzisiaj (niedziela) poranne polegiwanie na karimatach. Jano parzy kawę, herbatę, gotuje zupkę, wyciąga ogóreczki (ma wszystko), a my gwarzymy. Niektóre mądrości niedzielnego poranka godne zapisania. Niby czekamy, żeby wytrzeźwieć, ale w sumie dobrze nam razem i cieszymy się z towarzystwa. W końcu czas się rozjeżdżać. Umawiamy się na następny tydzień, na następne zloty. Zwijam namiot jako ostatni. Razem z Kubą i z taka parą z RLA jako ostatni wyjeżdżamy ze zlotu. Organizatorzy jeszcze byli, ale namiotów i motocykli na parku już nie było. Tak było SKWARA, tak było
Do zobaczenia w Ustrzykach